czwartek, 7 kwietnia 2016

Miało być antydepresyjnie czyli o salu z kaktusami



Ano miało być,

ale jak się "szczela byki" to później trzeba to jakoś naprostować.

I już nie jest tak miło.
Ale koniec końców udało się i nawet wygląda ładnie:)

Oto efekt:





 I kilka kadrów z etapów powstawania kaktusika:



A jak miałam już tyle to zrobiłam sobie cienkopisem piękna fioletową plamę !



3 razy zapierane i dalej wyglądało tak:



 Myślałam, że to już nie zejdzie ale jeszcze punktowo naniosłam vanisz do białego.

Jak było mokre to plamę jeszcze było widać ale kiedy wyschło to już niewiele.

Dodatkowo ostatnie rzędy krzyżyków przykryły plamkę i już nic nie widać :)

Na moje szczęście:)

Obrazek uratowany

Ufffff.....

O innych błędach nie wspomnę.....może nikt nie zauważy :D

A jutro będę marudzić, tylko zdjęcia obrobię:)








13 komentarzy:

  1. Nie ma chyba hafciarki która nie zaliczyłaby takiej wpadki. Dobrze ze plama zniknęła.
    Kaktusik uroczy.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nio chyba, a to już moja taka druga wpadka, muszę bardziej uważać ;)

      Usuń
  2. Jak pięknie! Ja tam mam słabe oko do wychwytywania błedów hiiih, dlatego też jak dla mnie to mistrzostwo świata :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo lubię kaktusy :) I ja nieraz ratowałam hafcik ;) Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Moje ulubione kaktusy :-) super wyglada skończony :-)

    OdpowiedzUsuń
  5. bardzo fajny ten kaktusik :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Cudny kaktusik, nic nie widać :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Śliczny jest..w moim pozostało kontury skończyć..a jakoś się nie mogę za to zabrać...

    OdpowiedzUsuń
  8. Ja w sprawie Salu kaktusowego. Zapraszam tu: http://myslipisane.blogspot.com.es/2016/06/sal-antydepresyjny-cz-3.html?m=1

    OdpowiedzUsuń

Przeczytaj także:

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...