W zeszłym tygodniu udało mi się w jeden wieczór wydziergać takie oto maleństwo:)
Wtedy zrobiłam dekorację na szybko i wstyd było pokazywać.
Przez cały tydzień myślałam: coby tu...
... i w końcu wpadłam na pomysł...
...porzeczka...
to jest to :)
Kilka nieudanych prób,
bo żadna metoda nie wyglądała ładnie,
aż w końcu znalazłam tutka na bąble:)
na blogu zręczne ręce.
A psikus polegał na tym,
że zapytałam Szymcia,
czy ma ochotę na ciasto:)
Po uzyskaniu odpowiedzi twierdzącej
podałam mu talerzyk...
...i...
Minę miał cudną:)
I wiecie co mi powiedział...:)
" Mama ale tego się nie da zjeść,
to jest zrobione z nitki" :)
Smacznego:)
Ale burza się właśnie u nas rozpętała!
Ledwo zdążyłam manele z balkonu ściągnąć.
Tak dmuchnęło znienacka, że roleta mi z okna spadła!
Leje niesamowicie!