W poniedziałek doleciały do mnie długo oczekiwane koraliki.
Uwielbiam te przejrzyste kule z taka pajęczynką w środku, co wyglądają jakby były stłuczone.
Wczoraj doczekałam się wolnej chwili i powstały takie bransoletki:
Pierwsza dla mnie :) niestety na zdjęciach wyszła jakoś tak smutnawo. W rzeczywistości wygląda o niebo lepiej.
Druga dla Gosi:) zobaczymy czy jej się spodoba? Dowiem się jutro...
Kolejne dwie dla dziewczynek: Kamy i Michasi:) są zrobione z mniejszych koralików.
Dziewczynki dostaną je w prezencie, więc muszą jeszcze poczekać, aż się zrobi ta reszta :)
Te "tłuczone" koraliki ja też uwielbiam:-) Nazywają cię crackle - czyli stłuczka bodajże, haha:D
OdpowiedzUsuń